Dziewczyna z wypisanym ' Szczęście ' na czole.
Tak mnie dziś określił Danny. No i oczywiste określenia typu" kaleka jakich mało".
Nie, nie pojechaliśmy na Rock May Festival, bo po pierwsze wczorajszy dzień pamiętam jak przez mgłę, pół dnia miałam wysoką gorączkę i chyba majaczyłam, a przez cały dzień pękała mi głowa. No i nie zapominajmy o tym oceanie wysmarkanych chusteczek wokół mnie.
Myślałam, że jak dziś będę trochę lepiej się czuć, tzn. mniej mnie będzie głowa boleć, to pojedziemy, nawet na chwilę, ale rano...
Rano, a raczej tak już koło południa, rozwaliłam sobie rękę. Tzn. uderzyłam się o ścianę, i czwarta kostka prawej dłoni zamieniła mi się w wielką bańkę koloru niebieskozielonego(takiego jak widzicie, że żyły mają pod waszą skórą) oraz fioletowosinego. Kurczę, w panikę wpadłam... Dobrze, że Danny szybko się ogarnął, ubrał mnie i polecieliśmy na pogotowie. Tam mnie prześwietlili - i uff, na szczęście okazało się, że to nie złamanie tylko mocno obite. Mam opatruneczek, i w ogóle i w ogóle, ale ręką ruszać nie bardzo mogę, więc na najbliższych kilka dni będę leworęcznym człowiekiem. ;p
Noo, a "najlepsze" z tego wszystkiego jest to, że w środę mam jakieś kolokwium z botaniki ( nie wiem z czego, ale wiem że jest), hmm, więc chyba raczej go nie napiszę...
---
mood: kaleka & chora.
listening to: Guns'N'Roses - Rocket Queen.
reading: Sidney Sheldon " Po drugiej stronie ciemności".
watching: w sumie aktualnie nic, nie dałabym rady...
playing: Island Paradise na facebook'u ;D
drinking: zimną herbatę.
eating: niccc... no może parę garści leków.